Nim to jednak nastąpi, trochę jeszcze przygód i pięknych miejsc odwiedzamy w Rumunii ...
Corabia - niesamowite ruiny rzymskiego miasta. Napiliśmy się wody z podziemnego sekretnego źródła. Ponoć spełni się jedno pomyślane, ale nie wypowiedziane życzenie jeśli napije się tej wody. No zobaczymy ;-) Pewien Rumun wiedział wszystko o tych ruinach i oprowadzał nas po nich opowiadając o wszystkim. Tłumaczył inżynier, który prowadzi budowę na tym terenie, tworząc swoiste muzeum, jednak nie naruszając tego co pozostało...pięknie i niesamowite uczucie dotykać czegoś sprzed kilku tyś lat.
Turnu Magurele - niestety to miejsce nie będzie nam się zbyt dobrze kojarzyć...kilka dni utkwiliśmy w miejscu, z którego nie było jak się ruszyć. Ugrzęźliśmy z błocie, po którym nie mogły jechać nasze rowery. Wyglądało to jak szlam. Próbując znaleźć miejscówkę na noc, zakopaliśmy się w mazi niewiadomego pochodzenia. Do tego temperatura w dzień i w nocy wahała się od 8 do 4. Na to wszystko deszcz i silny wiatr. Mieliśmy wrażenie, że spadnie śnieg. Zmarzliśmy okrutnie. Aga zaliczyła upadek, zdzierając sobie kolano i obijając kostkę i bark. Poniżej kilka fotek aby pokazać jak i gdzie to było. Na koniec zdjęcie katedry w samym już mieście.
Nasi Przyjaciele z drogi. Po raz trzeci przywiało nas do siebie i niespodziewanie spotkaliśmy się znów w Turnu Magurele :-D Marcus z Niemiec, w drodze z małymi przerwami prawie 3 lata :-D - także rowerem podąża do Grecji i Mathieu z Francji, który jest już w drodze pół roku. Ruszył z Francji rowerem i zwiedził kilka państw Europy. Bardzo fajni ludzie!!! Pozytywne wibracje :-)
w tle także nasze "gacie" jak zwykle :-)
w tle także nasze "gacie" jak zwykle :-)
to the next ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz