sobota, 21 listopada 2015

ATENY!!!!!

Z opóźnieniem ale wreszcie wrzucamy fotorelację z Aten.

Kilka słów od nas na podsumowanie cudownej przygody, która niestety się skończyła. Dopiero dochodzimy do siebie. Zmiana klimatu, tego co widzimy wokół, wciąż na nas wpływa. 

Podróż była cudownym i niesamowicie ważnym dla nas doświadczaniem świata i siebie. Nie sądziliśmy, że będzie miała na nas taki wpływ. Spotykaliśmy dobrych ludzi, nie raz uzyskaliśmy wsparcie i pomoc, odwiedzaliśmy miejsca tak piękne, że brakowało nam słów i po prostu milczeliśmy upajając się widokami... Mamy już swoje ulubione miejsca ;-) Ta przygoda się zakończyła, ale nie rezygnujemy z podróżowania. Znajdziemy z pewnością sposób aby Wam pokazać inne, równie ciekawe zakątki ziemi, które warto odwiedzać. Dojechaliśmy do Aten, ale najbardziej wzruszała nas przestrzeń dzika, bez ścisku i wielkich skupisk ludzkich. Stąd Ateny zdobyte, ale nie one nas zachwyciły najbardziej. Nie mniej było na co popatrzeć :-) To co najpiękniejsze w Atenach, kryło się w maleńkich uliczkach....























Znaleźliśmy też polskie akcenty w Atenach ;-)





A tak załadowani szliśmy kilka kilometrów, aby dojść do stacji metra w Atenach, by dostać się na lotnisko....masakryczny dzień bolesnego powrotu...




Ehhhh i w Polsce już jesteśmy...

poniedziałek, 16 listopada 2015

Nim pokażemy Ateny w oddzielnym kąciku ;-) ...

Grecja ta bardziej dzika i piękna...taką ją zapamientamy i do takiej chcemy wrócić. Bez wielkomiastowego zgiełku i zatłoczonych ulic. To co najpiękniejsze kryje się na prowincji i w dzikiej części tej słonecznej krainy pełnej gajów oliwnych.

Okolice Tragany 







Przy cudnym jeziorze Marathon...- umyliśmy się w jego wodach. Być może wody tego jeziora sprawią, że staniemy się tak silni i wytrzymali jak Filippides co biegł do Aten ponad 40km aby złozyć meldunek a potem umarł...Wiele wzruszeń... Ostatni nocleg pod namiotem w tej podróży...smutek, zamyślenie, dużo uczuć :-)

Tak czy owak piękne magiczne miejsce













Teraz już tylko relacja z Aten...wkrótce ;-)

niedziela, 8 listopada 2015

Do Aten już tylko kilka kroków :-D

Musimy koniecznie napisać, że udaje nam sie w większości spotkać dobrych ludzi. Dostajemy wsparcie duchowe i nie tylko ;-) Grecy są mili, szczególnie gdy dowiadują się skąd przybywamy i jak daleko na naszych "rumakach ujechaliśmy. Mijamy piękne wioseczki, starożytne ruiny, OLIMP i miejsca, w których działy sie niesamowite rzeczy. Czujemy ducha minionych epok, chcemy zostać....

OLIMP!!! - siedziba greckich Bogów :-D a z drugiej strony piękne wybrzeże Morza Egejskiego!!!

takie cuda witały nas o poranku, spaliśmy tam w sumie bez dostępu do wody, ale było warto.!!!








Przeprawa przez góry na Larisę i miasteczko Armenio, w którym dostaliśmy schronienie na noc od miejscowego Popa ;-) bardzo mili ludzie, chcieli nakarmić i udostępnili salkę, abyśmy mogli spokojnie przespać noc, zwłaszcza, że tego dnia przejechaliśmy ponad 80km i nie starczyło juz czasu na szukanie dzikiej miejscówki.






Chorostasi - śpimy w gaju oliwnym i spoglądamy na morze...








Droga do Paralia Pelesgias - mordercza przeprawa przez góry, uffff, wciąż pod górę...ale jakie widoki :-D









Drepano - karmimy głodne szczeniaczki :-)






TERMOPILE!!!! :-D - nic nie może się równać z majestatem greckich gór, wąwozów, słońca. Poczuliśmy ducha dawnych epok, kąpaliśmy sie w termopilskich źródłach, spoglądając na monument Leonidasa, zastanawialiśmy się jak niesamowicie odważni byli Spartanie w swoim zrywie o wolność swojego kraju. Urzekła nas wszechogarniająca moc tych miejsc. I wszystko pozostało by tak piękne, gdyby w pewnym momencie nie sprowadzono nas na ziemię. Zapomnieliśmy, że to także miejsce turystyczne, zatem i jacyś "szwędacze" się znajdą. Gdy próbowaliśmy skonsumować kanapki w cudownym otoczeniu, podszedł do nas pan i próbował naciągnąc na pieniądze - niby na chlebek. Daliśmy mu kanapkę, którą zjadł, ale niesmak pozostał. Po jakimś czasie spotkaliśmy następnego w tej samej okolicy, który był bardziej nachalny. Próbował wziąć nas na litość, pokazując stara ranę i wypowiadając magicze ewro? ;-) Tomkowi puściły nerwy i donośnym tonem powiedział "nie ewro! nie chleb! nie cigarety! hehehhe. Niestety spotkaliśmy się też z bolesną praktyką, tzw. cen dla turystów, jak to nazwaliśmy, kiedy w sklepie na produktach nie ma cen, a gdy wchodzi takowy podróżnik, cena jest ustalana przez sprzedawcę, oczywiście odpowiednio, wyższa...:-/

No nic...tak czy siak było na co popatrzeć...;-)












Teraz jesteśmy w Kamena Vourla, odpoczywamy a jutro gnamy w kierunku Aten :-D







to tymczasem ;-)