niedziela, 8 listopada 2015

Do Aten już tylko kilka kroków :-D

Musimy koniecznie napisać, że udaje nam sie w większości spotkać dobrych ludzi. Dostajemy wsparcie duchowe i nie tylko ;-) Grecy są mili, szczególnie gdy dowiadują się skąd przybywamy i jak daleko na naszych "rumakach ujechaliśmy. Mijamy piękne wioseczki, starożytne ruiny, OLIMP i miejsca, w których działy sie niesamowite rzeczy. Czujemy ducha minionych epok, chcemy zostać....

OLIMP!!! - siedziba greckich Bogów :-D a z drugiej strony piękne wybrzeże Morza Egejskiego!!!

takie cuda witały nas o poranku, spaliśmy tam w sumie bez dostępu do wody, ale było warto.!!!








Przeprawa przez góry na Larisę i miasteczko Armenio, w którym dostaliśmy schronienie na noc od miejscowego Popa ;-) bardzo mili ludzie, chcieli nakarmić i udostępnili salkę, abyśmy mogli spokojnie przespać noc, zwłaszcza, że tego dnia przejechaliśmy ponad 80km i nie starczyło juz czasu na szukanie dzikiej miejscówki.






Chorostasi - śpimy w gaju oliwnym i spoglądamy na morze...








Droga do Paralia Pelesgias - mordercza przeprawa przez góry, uffff, wciąż pod górę...ale jakie widoki :-D









Drepano - karmimy głodne szczeniaczki :-)






TERMOPILE!!!! :-D - nic nie może się równać z majestatem greckich gór, wąwozów, słońca. Poczuliśmy ducha dawnych epok, kąpaliśmy sie w termopilskich źródłach, spoglądając na monument Leonidasa, zastanawialiśmy się jak niesamowicie odważni byli Spartanie w swoim zrywie o wolność swojego kraju. Urzekła nas wszechogarniająca moc tych miejsc. I wszystko pozostało by tak piękne, gdyby w pewnym momencie nie sprowadzono nas na ziemię. Zapomnieliśmy, że to także miejsce turystyczne, zatem i jacyś "szwędacze" się znajdą. Gdy próbowaliśmy skonsumować kanapki w cudownym otoczeniu, podszedł do nas pan i próbował naciągnąc na pieniądze - niby na chlebek. Daliśmy mu kanapkę, którą zjadł, ale niesmak pozostał. Po jakimś czasie spotkaliśmy następnego w tej samej okolicy, który był bardziej nachalny. Próbował wziąć nas na litość, pokazując stara ranę i wypowiadając magicze ewro? ;-) Tomkowi puściły nerwy i donośnym tonem powiedział "nie ewro! nie chleb! nie cigarety! hehehhe. Niestety spotkaliśmy się też z bolesną praktyką, tzw. cen dla turystów, jak to nazwaliśmy, kiedy w sklepie na produktach nie ma cen, a gdy wchodzi takowy podróżnik, cena jest ustalana przez sprzedawcę, oczywiście odpowiednio, wyższa...:-/

No nic...tak czy siak było na co popatrzeć...;-)












Teraz jesteśmy w Kamena Vourla, odpoczywamy a jutro gnamy w kierunku Aten :-D







to tymczasem ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz